17 grudnia 2014

spokojnie.

Tak to czasem jest, że nie rozumiem tego, co wokół mnie się dzieje. Tak to czasem jest, że jedna chwila sprawia, że już nic nie będzie takie samo. "Na spokojnie, co będzie to będzie..." W ostatnim czasie te słowa przenikają całą moją rzeczywistość.

11 grudnia 2014

szczęście to wybór.

"Z moich wad składasz origami dajesz mi odpocząć
Nie muszę walić głową w mur rozchmurzasz mnie
Gdy wpadam w szał wyrywam własne kartki
Zbierasz je i składasz z nich żurawie origami"

27 listopada 2014

cień.

Dałam sobie czas, który się wypełnił. Minął rok. Nie jestem cieniem. Dobrze mi z tą myślą.

"Mówią, że teraz przynajmniej nie jestem w cieniu, ale teraz jestem Karoliną."

25 listopada 2014

always.

"Zawsze się bałam. Bałam się być zbyt brzydka i bałam się być zbyt piękna. Bałam się za bardzo zbliżyć do drugiego człowieka i równie mocno obawiałam się odrzucenia. Bałam się drwin. Bałam się oskarżeń, że się mylę, i równie mocno obawiałam się uznania mnie za arogancką, kiedy miałam rację. Takie życie bardzo wyczerpuje. W końcu brakuje już sił, wszystkie źródła są puste i człowiek chce tylko wydobyć się ze swojego życia. Zmienić. Stać kimś innym."
Majgull Axelsson "Ta, którą nigdy nie byłam"

Znaleziony dziś cytat. Tak bardzo odpowiedni. 

17 listopada 2014

nie przeszkadzaj mi.

"Rozpadam się na kawałki, kłębki, strzępki, niedopałki."
Tak o to mój wyczekiwany ulubiony czas listopadowy, gdzie cofam się kawałek po kawałeczku w głąb siebie i zamykam ze spokojem, tak by nikt nie przeszkodził w analizowaniu kropel deszczu na szybie.
Ostatnie dni minęły pod hasłem: nie przeszkadzaj mi, bo tańczę. Można powiedzieć, że to już 3 krok w naszej wspólnej terapii. Trzecie miasto zdobyte. Fanfary.
Z zapałem maniaka omijam szerokim łukiem seminarium, moją panią promotor oraz unikam wszelakich rozmów na ten temat. Znając mnie, za jakiś czas znajdę w sobie chęci i powiem, czemu tak późno się za to zabrałam?
I jeszcze z ostatnich rewelacyjnych przemyśleń: życie to jest jednak zaskakujące!

3 listopada 2014

iść ciągle w górę, aby źródło odnaleźć.

Szukając Źródła wracam wciąż do początku. Tego początku mojego romansu z Nim. Próbuję przypomnieć siebie taką niewinną i pełną uczuć sprzed tych kilkunastu lat. Chcę na nowo ufać z taką dziecięcą prostotą. Więc powtarzam...


Boże, bądź ze mną w moich zranieniach i strachu. Poddaję Ci wszystkie moje rany i niepokój.
Zapraszam Cię do moich przeszłych ran i wspomnień; uzdrów je i stwórz we mnie czyste serce. Niech wokół mnie zabłyśnie światło Twojej uzdrawiającej miłości, bym dzięki niemu miała odwagę i mądrość do rozpoznania Twojej woli. Daj mi łaskę stania się taką kobietą, jaką chcesz, bym się stała i bym mogła wypełnić Twój plan dla mojego życia. Bądź dzisiaj ze mną w moich zmaganiach, bym dzięki Twojej miłości czuła się kochana. (Kathryn Gibb) 


30 października 2014

szara codzienność.

Budzik 6.45. Nie zależnie, na którą mam zajęcia. Lubię mój widok z 9 piętra, mgła między blokami, przedzierające się promyki słońca. Krótki zachwyt nad tym, co zobaczę i ponownie opatulam się kołdrą. Mija poranek. Szukanie motywacji do wstania łączy się z czekaniem na wolną łazienkę. Zetknięcie się z zimnym powietrzem, szybki krok na przystanek. Wkroczenie na uczelnie. Mija ranek. Ciepła herbata, czekolada, owijam się kocem i szukam dobrego filmu. Mija popołudnie. Taka pogoda sprzyja tylko zwiększeniu potrzeby snu i jedzenia. Mija wieczór.

"Nie mam dla Ciebie miłości, Ktoś tu był przed Tobą
Nie ma we mnie miłości..." 
Replay. Replay.

28 września 2014

usiłuję.

"nawet jeśli to nie to usiłuję uwierzyć w coś
nawet jeśli to nie tu usiłuję uwierzyć w coś"

Wrzesień, wrzesień, a myślami cały czas już jestem w październiku. Miesiąc po miesiącu składam siebie w całość. Myśląc, że już nic mnie nie zaskoczy dzwoni telefon i... wszystko wraca. Zaczynam od nowa.
Usłyszałam ostatnio, że "może czas dorosnąć?". Stwierdzenie utkwiło we mnie. Dorosnąć czyli co? Dorosnąć czyli jak? A może tak nie umiem. A może tak nie chcę.

27 sierpnia 2014

dobrze.

Mama mówi, że wreszcie jestem normalna. Czy to znaczy, że w końcu wyszłam ze swojej skorupy smutku? Może i tak. To był długi proces, tych kilka ciężkich miesięcy. Gdyby pod koniec czerwca ktoś szepnął mi, że tak to się wszystko skończy w życiu bym nie uwierzyła. Zaryzykowałam - pojechałam na kolonie jako wychowawca. Zaryzykowałam - zostałam na dłużej niż miałam, dokonałam wyboru. Zaryzykowałam i dobrze mi z tym. Czuję się dobrze. Wreszcie jest mi dobrze samej ze sobą.


To było szalone 8 tygodni!

23 lipca 2014

zaryzykuj.

Dzieje się, tak wiele się zmienia. Na pewno nie tego się spodziewałam, że najgorętsze dni wakacyjne spędzę na kolonii nad jeziorem w takim miejscu, w tak nieznajomym towarzystwie. Nie spodziewałam się, że jedno środowe popołudnie i jedna odważna decyzja zmieni, aż tyle. Czasem warto rzucić się w przepaść.

"Chcę się przejrzeć choć raz
tak samotnie w oczach Twych.
Wtedy zacznę się bać,
że Cię lepiej poznam i nie oddam...
"

(Sylwia Grzeszczak - Pożyczony)

11 czerwca 2014

wolność.

Każdy dzień przynosi piękne niespodzianki. Może to i banał, drobnostka, oklepany frazes. Gdy tak rozglądam się nie mogę się nadziwić cudów codzienności. Spontaniczne wypady, piękne słońce, cisza jezior - tak zachwycam się moją piękną Warmią! Już nie wyobrażam sobie, żebym mogła mieszkać gdzie indziej.
Każdy dzień coś nowego. Radość z widoku koperty w skrzynce. Dobre rozmowy przez telefon. Zakupy małe i duże. Śpiew na krańcach kraju. Wieczorna starówka.
W powietrzu już czuć wakacje. Odkrywam moją wolność, którą mam w Tobie.

3 czerwca 2014

zranione serce.

"Człowiek o zranionym sercu przeżywa wiele trudności. Brak mu energii do życia, przeżywa lęk, brak mu zaufania do samego siebie, może być przygnębiony, albo zachowywać się gwałtownie. Często też próbuje uciekać od przykrej rzeczywistości w marzenia, uciekając nierzadko od krzywego obrazu samego siebie, który nosi."

I tak bywa. Nie zauważyłam, że tak szybko przyszedł czerwiec. Ani tego, że to już nie jest odpowiednia pora na botki i swetry. Wszystko już inne jest. Mam 22 lata i kilka planów na wakacje. Najważniejsze punkty na liście do zrobienia: odnaleźć siebie, znaleźć swoje miejsce na mojej pięknej Warmii i cieszyć się dniem.
A zranione serce zawsze można schować za warstwą makijażu, który ostatnio wychodzi mi coraz lepiej...

23 maja 2014

bawię się świetnie.

Czuję się sobą. Czuję się dobrze sama ze sobą. Jeszcze tyle przede mną. Każdy dzień jest nowym początkiem... Bawię się świetnie!

"Nauczyłam się barwnie żyć..."

20 maja 2014

niezwykli.

"Dobrze gdzieś mieć kogoś. Choćby po to, by było komu opowiedzieć historię dnia, który właśnie z tego powodu warto było przeżyć." (Taras Prochaśko "Niezwykli")

Zwykli w codzienności.
Są pośród nas, blisko mnie.

Dobrze, że tylko ja widzę 
jacy są niezwykli w tym wszystkim. 

15 maja 2014

przemijalność.


Tu i teraz. Nie potrafię poradzić sobie z przemijalnością. Wszystko się kiedyś kończy. Każde wydarzenie, każda relacja, każde spotkanie, każde zajęcie ma swój koniec.
Życie ma swój koniec.

A ja chcę uchwycić tę chwilę przy sobie i trzymać ją bez końca. Jak wiele może pomieścić człowiek takich chwil i nie udusić się w nich?

10 maja 2014

noc.

Studia to moja indywidualna terapia... Wyjdź poza schemat! Zmień myślenie. Bądź liderem. Zacznij przemawiać. Wyraź się. Bądź kreatywny. Domknij pewne rozdziały w życiu. Przemień swoje wady w zasoby. Doceniaj komplementy. Zastanów się chwilę nad swoim życiem, doceń to co jest.

To w dzień, wszystko jest możliwe. Tu mogę kierować wolą.

Gdy nadchodzi noc, moja wola na nic się zdaje.
Sen nie daje się kontrolować.


Nie chcę zasypiać.

25 kwietnia 2014

myśli pourywane.


I tak to już jest, gdy mówią
że całą wieczność
razem
całego siebie Ci dam


A Ty
zajmowałeś jedynie kilka gigabajtów.


21 kwietnia 2014

powstać.

"Wielkie tam wesele mieli, gdy Zbawiciela ujrzeli, którego zdawna żądali (...)
Jestem już bardzo wesoła, gdym Cię żywego ujrzała jakobym się narodziła"

Powstać z grobu. Czy powstaje? Ty Sam mnie wydobywasz. Uśmiech nie schodzi mi z twarz. Czuję tę radość. Na nowo odkrywam piękno tych najważniejszych dni w roku.
A w słuchawkach cały czas.. "Zamknij na chwilę oczy, nie myśl o tym."



17 kwietnia 2014

co tam u Ciebie?

Co tam u Ciebie?
Najbardziej skomplikowane pytanie przez ostatnie pół roku. Tak trudne pytanie. Co chwilę coś we mnie pęka, nie mogę sobie z tym poradzić. Robię krok w przód i od razu dwa do tyłu. Odkąd konfrontuję się z każdym dniem i wygrywam tą walkę, czuję się silniejsza i pewna. Zdaje mi się że uporałam się, pogodziłam, przebaczyłam, pobłogosławiłam, modliłam.
Przede mną najważniejsze dni w roku. Dla mnie osobiście - najpiękniejsze, ta głęboka cisza mieszająca się ze śpiewem, skupienie, wieczór.

"czego mi brak, gdy wszystko mam?
dotykać gwiazd szybując lekko w górze
przymierzam skrzydła, lecz ciągle są za duże"

1 kwietnia 2014

po drugiej stronie chmur.

Wraz z cieplejszym powietrzem coraz częściej przychodzą takie dni jak dziś. Pełne refleksji, rozmów sama ze sobą i pytań, mnóstwo pytań. Wciąż w głowie przewijają się niechciane obrazy, wracają słowa. Chociaż idę do przodu, przeszłam swoistą metamorfozę. Już nie poznaję siebie na tych zdjęciach sprzed jesieni. To już jestem inna ja. Sporo czytam, dużo słucham, jakbym przygotowywała się na to, co ma nadejść. Może na coś czekam. Na coś. Nie wiadomo co, bliżej nieokreślonego.
Mam wspólnotę, ludzi tak różnych, nietuzinkowych, takich już moich.Taki mały sukces, już nie uciekam od Ruchu. Widzę, jak wiele straciłam nie mając czasu i serca, by do nich się zbliżyć. Tak w duszy czuję, że w krótkim czasie, gdy tam jestem wiele ziarna padło w żyzną ziemię i sporo deszczu na wysuszony ląd.
Krzyczę do siebie samej i pytam, co ze mną dzieje się. "Miałaś nie płakać, miałaś być twarda... Miałaś nie tęsknić, miałaś już nie śnić... Miałaś nie płakać, świat poukładać, żeby miał sens."

21 marca 2014

umacnianie siebie.

Uległam urokowi Warszawy. To coś niesamowitego. Niektórzy wiedzą, jak bardzo nie lubiłam tego miasta. W ostatnim czasie wszystko zmienia się, na opak. Po wielkim przebudzeniu z zimowego snu przyszedł czas umacniania siebie. Przeżyłam swoje samochodowe rekolekcje na trasie Olsztyn-Warszawa, które były tak mocne, że spowodowały złapanie mikrofonu i wypowiedzenie paru słów przed zgrają pięciuset gimnazjalistów. Następnie wielkie podróże metrem i poczucie tętniącego miasta w biegnącym tłumie. Niepowtarzalne spotkanie diaspory. Zanurzenie się w historii w Muzeum Powstania Warszawskiego. (Nie)Przypadkowe odcięcie się od świata - ile zdarzeń może spowodować rozładowany telefon. Zakupowe szaleństwo. Odwiedzanie mcdonaldów na trasie. I śpiewanie, śpiewanie...
Ktoś miał w tym wszystkim swój Cel.

9 marca 2014

pędząc w nieznane.

Pamiętam, że w domu zawsze było pełno książek, tych kupionych, upragnionych bestsellerów, tych pełnych zapachu i kurzu minionych lat, tych mądrych historycznych pełnych wiedzy i tych bibliotecznych przeczytanych setki razy, pogniecionych, poplamionych przez nie wiadomo kogo. Pamiętam też, że odkąd nauczyłam się rozróżniać litery, wraz z mamą przynajmniej raz w tygodniu wędrowałam do biblioteki, gdzie nagle wchodziło się do innego świata. Do mojego dziecięcego skręcało się w prawo. Z zazdrością patrzyłam na ten tajemniczy pokój po lewej stronie. Stawałam, wtedy na progu i z ciekawością zaglądałam, nie mogąc się doczekać, kiedy odkryję, co kryje się na tych wielkich półkach literatury dla dorosłych. Pamiętam, jak w gimnazjum już sama, zawsze tą samą drogą, szłam w moje ulubione miejsce i szukałam tytułów, jeszcze mi obcych, co wcale nie było takie łatwe z kilku powodów. Biblioteka w małym miasteczku tak często nie zaopatruje się w nowości. Dodając do tego mój niski numer na karcie bibliotecznej, co świadczy o bardzo częstym wypożyczaniu książek. Można rzec, że pewną część mojego życia pochłonęło czytanie. Przez lata moje wymagania pod względem lektur wzrosły. Taka fascynacja doprowadziła mnie nawet na ciekawy kierunek studiów - filologia polska. Jednak jak widać, moja składnia nie liczy się z żadnymi normami gramatycznymi, aż wręcz jej nie znosi. (Inaczej jest z interpunkcją czy ortografią oczywiście.) Niby taki epizod, a nie wyobrażam sobie bez tego, jakby potoczyło się moje życie, kolejne studia, dzień dzisiejszy.
Pamiętam, że pewnego wieczoru znalazłam na półce tomik wierszy nieznanego autora. Do tej pory nie które wersy pamiętam, tak mi się spodobały. Może wtedy jako licealistka niewiele z tego rozumiałam. Teraz tworząc swoją rzeczywistość odkrywam siebie w tych słowach...  
"wciąż idę zazdroszcząc drzewom cierpliwości istnienia"

7 marca 2014

cała jestem bałaganem.

Przychodzi taki moment bycia sam na sam. Gdy ledwo przykryjesz się kocem i od razu zapadasz w sen-nie sen. Trwasz w takim niebycie, aż spokój powróci. Czuję, że ten tydzień był dobry, wypełniony po brzegi i żadna chwila nie została zmarnowana. Przyszedł piątek. Chwila wytchnienia, która zawsze może się przedłużyć.
Ambitne plany na weekend - odpocząć i nadrobić naukę. Do tego czeka jeszcze nowy odcinek Prawa Agaty, Voice of Poland i 6 sezon drHousa. I zapomniałabym o najważniejszym Miłość oraz inne dysonanse, taki prezent na dzień kobiet.

24 lutego 2014

przekraczać granice.

W zabieganiu, pomiędzy jednym a drugim, nawet nie mam chwili wylać tego, co siedzi w mojej głowie. To jest taki czas. Z jednej strony dziwny, smutny, a z drugiej niesamowity, pełen łaski. Cały mój taki światek legł w gruzach. Przychodzi cały czas nowe. Wciąż próbuję otwierać się na każdy dzień. Nowe zajęcia, nowe przygody, nowi ludzie - to wszystko tworzy moja nowa rzeczywistością. Chociaż to takie trudne, niezrozumiałe, czasem chcę się temu buntować, przecież miało być inaczej. Myślałam że mam wszystko, a tak naprawdę nie miałam nic. Uczę się przekraczać swoje granice. Przykładem są tego kolejne warsztaty, gdzie całe życie utwierdzałam się w przekonaniu, że tam się nie nadaje, nie umiem. Wtedy stałam w miejscu. Teraz jest czas rozwinąć się tak, by mój przyszły mąż miał wspaniałą żonę! ;)

13 lutego 2014

odłamek szkła.

7 dni w innej rzeczywistości, poza domem, z innymi ludźmi. 7 dni podróży w głąb siebie. Wielki krok do przodu. Poczułam to szczęście bycia. Tą autentyczność, spontaniczność i radość. Każdy dzień był doświadczeniem żywej Obecności. Jego obecności i obecności drugiego człowieka. Tylu ludzi wokół mnie troszczy się, wyciąga rękę i pamięta. Wciąż za mało doceniam to, co jest...
Tęsknię. Tęsknię za tym, co straciłam. Tęsknię za osobami, które były tak blisko. Tęsknię za tym, co było kiedyś. Przez długi czas wypierałam to wszystko, przysłaniałam nowym obrazem... "jeśli komuś wbił się jakiś odłamek szkła, trzeba go wyciągnąć inaczej rana nigdy prawidłowo się nie zagoi... rana zakrzepła, a odłamek wciąż się wbija" Czas przysłonił wiele spraw, przykrył kurzem, lecz nie wyleczył. Mówią czas leczy rany. On tylko zaciera wspomnienia, studzi emocje, a rana zostaje raną. By ją wyleczyć potrzeba wysiłku, pracy nad sobą, naprawienia i słów, kilku słów. Wyciągnięcia odłamka szkła.

Przywołaj mnie Panie na pustynie
i niech duch mój Ciebie 
i moja tęsknota przywoła Ciebie.

Niech we mnie umilkną pragnienia i myśli,
abyś mógł mówić Ty.
Niech słowa miłości i przebaczenia,
przenikną dusze mą.

3 lutego 2014

jedyne co mam.

Styczeń miał być miesiącem przełomowym, karnawałowym, początkiem czegoś niezwykłego. Tak sobie mówiłam. A tu ciach, i już luty.... Do końca nie wiem, czy był taki jaki planowałam. Jedyne co wiem, to że z każdym dniem radzę sobie lepiej. Każdy dzień oddala. Ile jeszcze potrzebuję takich dni, by stanąć na nogi?
"Jedyne co mam to złudzenia, że mogę mieć własne pragnienia." Jedyne co mam to marzenia do spełnienia. Jedyne co mam to puste serce do wypełnienia. Przypominam sobie dawne pragnienia i patrzę jak każdego dnia dzieje się nowe.

29 stycznia 2014

każdy dzień upewnia mnie.

Każdy dzień upewnia mnie, że cuda się zdarzają. Wcale nie są takie odległe i poza zasięgiem. Tu i teraz w moim życiu. Dostrzec, podziękować i  cieszyć się nimi.
Dziś ostatnie zaliczenie. Można powiedzieć witaj IV semestrze. Witajcie podróże w nieznane.


20 stycznia 2014

świat w obrazkach.

Dzień, który zaczął się marnie, nie powinien się marnie kończyć. Wstając z wielkim katarem o 8 rano miałam plan do zrealizowania. Jak to w poniedziałki bywa, nic się nie udało. Wskakując w dresy i pod kocyk naszła mnie myśl, że już przyzwyczaiłam się do moich zmian, do mojej rzeczywistości. Do naszego pokoju urządzonego jak ze snów. Do kapucyńskich spotkań. Do sercowej scholi. Do pysznych obiadków. Do posiadówek u dziewczyn. Zaciera się to wszystko, co było kiedyś. Jakby omijało mnie tak wiele.


O tak. Bóg mówi do Ciebie: Wstań i idź. Zacznij żyć Zacznij od dzisiaj, od teraz. Rozpocznij tę podróż życia razem ze mną. Nie musisz nic robić, nic mówić.. tylko wierz! Uwierz we mnie, uwierz że potrafię przemienić Twoje dni, Twoją codzienność, Twoje relacje.. Twoje nieogarnięcie życiowe, Twój egoizm, Twoją pracę, studia, Twoje marzenia, cele. 


Tak to się zaczęło...
Kada i Kala - od zabawy na huśtawce do dziś

Romantyczne wieczory
Kamerkowe loffki
Śniadanka/ obiady/ kolacyjki :)

My takie piękne!

Sylwestrowe zdjęcia zawsze są fajne :)


10 stycznia 2014

iskierka zmian.

Po takim tygodniu jak ten, dostrzegłam iskierkę zmian. Coś ruszyło do przodu. Mur postawiony wokół siebie pęka. Nagle liczy się tu i teraz. Każdego dnia uczę się żyć chwilą obecną. Czyli to, z czym od zawsze mam problem. W myślach zawsze byłam albo w tym, co minęło, w tych przyjemnych i nieprzyjemnych wspomnieniach albo w tym, co będzie. Lubiłam czekać na coś, co ma się wydarzyć. I tak dzień był czekaniem, na to co będzie, a nie dostrzeganiem tego, co właśnie jest. Choroba przyszłości. Gdy tak ją zdefiniowałam to i tak nie umiałam wyjść z tego błędnego koła. Dziś widzę iskierkę zmian.
Kłopoty z zaśnięciem powodują coraz więcej myśli. Zastanawiałam się, czemu tak pokazuję tu kawałek tego, co siedzi w środku. Może nawet i duszy, którą tak na co dzień duszę. "A przecież duszę zawsze przy tym duszę, by dusza nic nie czuła." (Maria Peszek) I nie wiem.

4 stycznia 2014

nowe paranoje.

Nowy rok przynosi nowe paranoje. Przestawiłam się na tryb nocny. Zauważam, że moje serce staje się oziębłe, oschłe. Bawię się w dziewczynę bez uczuć. Może tak będzie łatwiej? Prościej? Bezpieczniej?
Sylwester. Mojego marzenia o spędzeniu go na Taize znowu nie udało się spełnić. Może za rok Czechy będą tym wymarzonym miejscem. Lecz jak miało być tak było dobrze. Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że akurat z taką ekipą przyjdzie mi witać nowy rok. Było tak inaczej odliczać sekundy w tłumie pod olsztyńskim ratuszem, niezwykłe! Dobrze jest.
Z cyklu "głupota nie boli": jak zwykle przypomniało mi się, że błogie lenistwo nie może trwać wiecznie. A studiowanie samo się nie ogarnie. Łapię wenę i próbuję sklecić coś, co ma mieć 5 stron. U mnie ma jedną z masą niedokończonych zdań. Mam nadzieję, że krasnoludki złożą to w jedną całość. Do tego, co chwilę przypomina mi się, co jeszcze miałam zrobić i próbuję ogarniać kilka przedmiotów na raz, co chyba nie wróży nic dobrego. Moje odkładanie wszystkiego na potem zawsze ma swój kres, gdy zbliża się koniec semestru.
Z cyklu "co siedzi obecnie w mojej głowie": 5 sezon Dr Housa, czekam na odcinki jak będzie z Cuddy, dobrze mi idzie. Latino house music - odkryłam swój ulubiony gatunek muzyki. Czekam na zajęcia latino, zapisuję się i ruszamy w tany. Warsztaty liturgiczno-muzyczne - moje małe marzenie w końcu się spełni, tyle lat odkładania, bo zawsze coś. Teraz jest mój czas. Udało mi się chociaż trochę ogarnąć rzeczywistość. Brawo Caroline, jestem z Ciebie dumna.

"- Wiem, że się boisz.
- Sama nie wiem, co teraz czuję.
- Przez kilka dni będziesz otępiała. Potem wrócisz do domu i będziesz płakać przez kilka tygodni. Potem zaczniesz się wkurzać. Będziesz sobie wmawiać, że nic się już nie liczy. Zaczniesz robić głupie rzeczy."