Mama mówi, że wreszcie jestem normalna. Czy to znaczy, że w końcu wyszłam ze swojej skorupy smutku? Może i tak. To był długi proces, tych kilka ciężkich miesięcy. Gdyby pod koniec czerwca ktoś szepnął mi, że tak to się wszystko skończy w życiu bym nie uwierzyła. Zaryzykowałam - pojechałam na kolonie jako wychowawca. Zaryzykowałam - zostałam na dłużej niż miałam, dokonałam wyboru. Zaryzykowałam i dobrze mi z tym. Czuję się dobrze. Wreszcie jest mi dobrze samej ze sobą.
nareszcie jakaś oznak życia na blogu :) Tobie jest dobrze ze sobą a mi jest dobrze z Tobą, czekam na odwiedziny :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńkwitnąco. rewelacyjnie. nie smutno. taką Cię pamiętam własnie, Caroline. :)
OdpowiedzUsuńPS. czas herbaty pomarańczowo-cynamonowej nadchodzi... ;)