9 marca 2014

pędząc w nieznane.

Pamiętam, że w domu zawsze było pełno książek, tych kupionych, upragnionych bestsellerów, tych pełnych zapachu i kurzu minionych lat, tych mądrych historycznych pełnych wiedzy i tych bibliotecznych przeczytanych setki razy, pogniecionych, poplamionych przez nie wiadomo kogo. Pamiętam też, że odkąd nauczyłam się rozróżniać litery, wraz z mamą przynajmniej raz w tygodniu wędrowałam do biblioteki, gdzie nagle wchodziło się do innego świata. Do mojego dziecięcego skręcało się w prawo. Z zazdrością patrzyłam na ten tajemniczy pokój po lewej stronie. Stawałam, wtedy na progu i z ciekawością zaglądałam, nie mogąc się doczekać, kiedy odkryję, co kryje się na tych wielkich półkach literatury dla dorosłych. Pamiętam, jak w gimnazjum już sama, zawsze tą samą drogą, szłam w moje ulubione miejsce i szukałam tytułów, jeszcze mi obcych, co wcale nie było takie łatwe z kilku powodów. Biblioteka w małym miasteczku tak często nie zaopatruje się w nowości. Dodając do tego mój niski numer na karcie bibliotecznej, co świadczy o bardzo częstym wypożyczaniu książek. Można rzec, że pewną część mojego życia pochłonęło czytanie. Przez lata moje wymagania pod względem lektur wzrosły. Taka fascynacja doprowadziła mnie nawet na ciekawy kierunek studiów - filologia polska. Jednak jak widać, moja składnia nie liczy się z żadnymi normami gramatycznymi, aż wręcz jej nie znosi. (Inaczej jest z interpunkcją czy ortografią oczywiście.) Niby taki epizod, a nie wyobrażam sobie bez tego, jakby potoczyło się moje życie, kolejne studia, dzień dzisiejszy.
Pamiętam, że pewnego wieczoru znalazłam na półce tomik wierszy nieznanego autora. Do tej pory nie które wersy pamiętam, tak mi się spodobały. Może wtedy jako licealistka niewiele z tego rozumiałam. Teraz tworząc swoją rzeczywistość odkrywam siebie w tych słowach...  
"wciąż idę zazdroszcząc drzewom cierpliwości istnienia"

1 komentarz:

  1. od 5 minut siedzę i wpatruję się w ten cytat. Brak mi słów. Zamurowało.

    OdpowiedzUsuń